Nie
wiem, czy jest jeszcze jakaś dziewczyna w kraju, która nie słyszała o Charlotte
Cho, SokoGlam, Sekretach
Koreanek
i koreańskiej pielęgnacji w 10 krokach. W owe słynne 10 kroków wpisuje się
olejowe oczyszczanie
twarzy,
które jest pierwszym etapem demakijażu. Z olejowymi formułami nie wszyscy się
lubią ale zaradni
Koreańczycy
stworzyli takie kosmetyki, których działanie może przekonać nawet takiego
sceptyka jak ja.
nie
nakładam oleju mineralnego na twarz, nie ma mowy. Limonkowy sorbet poleciał w
kąt. W międzyczasie,
jako
zagorzała fanka kosmetyków azjatyckich, oglądałam sobie na YT znane kanały
urodowe, prowadzone
przez
dziewczyny z Azji, i kiedy były jakieś Top
10 Best Korean Favorites Product, niemal ZAWSZE pojawiała się
marka
Banila Co ze swoim hitowym czyścikiem Clean it ZERO (tu na SokoGlam - klik
-) Jak sami możecie
zauważyć,
produkt ten nie szczyci się naturalnym składem, a mimo to wiele kobiet go
polecało i poleca nadal.
Pomyślałam
sobie, że chyba najwyższa pora złamać swoją zasadę nie stosowania na twarz
oleju mineralnego.
Z
podkulonym ogonem wróciłam do półki z Fresh
Lime Sherbet Cleanser, i by w końcu zaspokoić swoją
ciekawość, pierwszy raz
zmyłam nim całkiem solidny, ciemny makijaż. I jakież były moje wnioski po
użyciu?
Po
pierwsze, ZASADY SĄ WAŻNE, ale nie można być ich NIEWOLNIKIEM, zawsze dobrze
jest mieć jakiś margines,
gdzie
damy sobie szansę na inny wybór. Po drugie, NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY jak go
malują, powiem więcej,
ja
sama malowałam go nie najlepiej, mowa o parafinie. Trzymam się swoich zasad,
ograniczam jej stosowanie,
jednak
zostawiam margines, gdzie składnik ten może wykazać swoje właściwości. Jednym z
nich jest genielane
rozpuszczanie
wszelkiej maści kosmetyków kolorowych. Jak więc działa Fresh Lime Sherbet Cleanser?
Po
otworzeniu słoiczka otoczy nas limonkowy
aromat, nie bez powodu, to jeden z głównych składników aktywnych.
Nabieramy
porcję sorbetu na szpatułkę i nakładamy na dłonie, tutaj pod wpływem ciepła
sorbet roztapia się
w
aksamitny olejek, którym masujemy twarz. Makijaż rozpuszcza się i jedyne co nam
pozostaje, to zmycie
tego
wszystkiego z twarzy. Teraz niespodzianka - w kontakcie z wodą olejek zmienia
się w białą emulsję,
która
znika ze skóry nie pozostawiając tłustej warstwy. To jest właśnie pierwszy krok
koreańskiej pielęgnacji.
Drugim
krokiem jest użycie dowolnego produktu myjącego (żel, pianka) na bazie wody,
którym dokładnie
oczyścimy
twarz z ewentualnych resztek olejku i makijażu. Cera przygotowana jest do
przyjęcia kremu.
Wysoka
zawartość limonki stopniowo rozjaśnia cerę, skóra staje się nawilżona i
elastyczna. Ten limonkowy
sorbet
użwałam w momentach absolutnego lenistwa, kiedy nie miałam siły na rytualne
zabiegi w łazience.
To
był mój łazienkowy przyjaciel, który szybko oczyścił twarz po całym dniu i
równie szybko utulił do snu.
Z całą pewnością będę do niego wracać, bo to najprzyjemniej zmywający specyfik do demakijażu.
Jest też zdecydowanie tańszy niż ww Banila, można go kupić w cenie promocyjnej na stronie dystrybutora Skin79 - klik -
Kosmetyki koreańskie potrafią zaskakiwać, Fresh
Lime Sherbet Cleanser zaskakuje mocno, NA PLUS.
1. Mineral Oil - (zamiennie Paraffinum Liquidum,
White Mineral Oil) - emolient. Płynna
parafina jest składnikiem bardzo często używanym w kosmetyce, jest lżejsza od swojej siostry wazeliny, mniej nabłyszcza skórę i się nie klei. Parafina
pozostawia skórę miękką i jedwabistą. Jest obojętna chemicznie i nie wywołuje podrażnień ani alergii. Sama w sobie nie
ma żadnych wartości odżywczych, za to świetne właściwości natłuszczające i
ochronne.
2.
Peg-8 Glyceryl
Isostearate - substancja powierzchniowo czynna, działanie
zmiękczające.
3.
PEG-20 Glyceryl Triisostearate - substancja emulgująca, powierzchniowo czynna, działanie
zmiękczające.
4. Polyethylene - polietylen,
substancja antystatyczna, tworząca na powierzchni skóry film, dzięki czemy
zmniejsza odparowywanie wody. Substancja stosowana jako ścierniwo, wygładza
zrogowaciały naskórek.
5.
Water
- woda, rozpuszczalnik.
6.
Citrus
Aurantifolia (Lime) Fruit Water (10 000 ppm) - hydrolat z limonki,
ma działanie nawilżające i odświeżające. Bogaty w witaminę C działa na skórę oczyszczająco, jednocześnie
nadając jej przyjemny zapach. Cytrus ten ponadto wyrównuje koloryt skóry i
poprawia jej elastyczność.
7.
Citrus
Aurantifolia (Lime) Fruit Extract (10 000 ppm) - wyciąg z limonki,
otrzymywany poprzez ekstrakcję ze skórki i owocu zielonej limonki. Ma działanie
nawilżające i odświeżające. Bogaty w olejki eteryczne oraz witaminę C wyciąg
działa na skórę oczyszczająco, jednocześnie nadając jej przyjemny zapach.
Cytrus ten ponadto wyrównuje koloryt skóry i poprawia jej elastyczność.
8.
Butylene Glycol
- glikol butylenowy, alkohol o właściwościach nawilżających podobnych do
gliceryny. Działa jak rozpuszczalnik dla innych substancji.
9.
1,2-Hexanediol
- konserwant o działaniu nawilżającym.
10.
Phenoxyethanol
- jest półsyntetycznym środkiem konserwującym, który staje się coraz
powszechniej używany w kosmetykach naturalnych, jest uważany za bezpieczniejszą
alternatywę dla parabenów (nie mniej jednak badania wykazały, że ma szkodliwe
oddziaływanie na mózg i układ nerwowy u zwierząt).
11.
Fagrance
- substancje zapachowe.
12.
CI 19140
- barwnik cytrynowożółty. 13.
CI 42090 - błękit brylantowy, E133,
barwnik pochodzenia chemicznego.
Produkt bardzo ciekawy i powiem, że mnie też coraz bardziej przekonuje pielęgnacja koreańska :)
OdpowiedzUsuńWarto się przemóc i coś wypróbować, naprawdę niektóre produkty są rewelacyjne :)
UsuńNo i jak nie patrzyłam w jego stronę, Tak teraz mam wielką ochotę na niego. Leniwe dni też mi się przytrafiają :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie tylko u mnie :DD
UsuńWiele czytałam o tej metodzie oczyszczania twarzy ale jakoś nie zdecydowałam się na jej wprowadzenie. Może jednak czas ją wypróbować:) Bardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńU mnie nie sprawdziły się czyste oleje, za dużo roboty, jednak koreańskie specyfiki do demakijażu, a kilka ich mam, spisały się w tej LUCE naprawdę zadziwiająco dobrze. Polecam wypróbować, żeby się przekonać :)
UsuńZ polskich odpowiedników polecam olejek Bielendy. Dokładnie taki sam sposób działania. Nakłada się olej, a po kontakcie z wodą zmienia konsystencję i łatwo się zmywa.
UsuńZamierzam wypróbować :)
UsuńTeż się go bałam na początku - ten mineral oil aż raził po oczach, ale ten zapach .. Ach zużyłam z przyjemnością :) Banila jednak dla mnie trochę lepiej pachnie - bardziej landrynkami i mniej chemicznie . Ostatnio oglądałam jednak naturalny odpowiednik banili - balsam Heimish ;) będę musiała w niego zainwestować :D
OdpowiedzUsuńA ja żałuję, że te wszystkie balamy mają tylko po 100 lub 150 ml. Tak fajnie rozpuszczają makijaż <3
Usuńz tego co słyszałam Heimish ma być w Koko :))
UsuńCzyli gdzie? :D
UsuńKokokosmetyki to użytkownik na allegro :) w sensie prowadzi sklep jedynie na allegro - ma często niszowe produkty - neogen , su:m37 , lususowe linie skinfood . Niestety ma tylko pojedyncze sztuki i na takie perełki trzeba polować
UsuńTo ja już będę polować :DDD a co ;)
UsuńW tym tygodniu ma ruszyć oficjalny sklep :))
Usuńa ja myślałam, że to odpowiednik żelu do twarzy jest :) a właśnie takiego produktu szukałam :))
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie ma to nic wspólnego z żelem :)
Usuńgdybym wiedziała wcześniej byłby już mój :))
UsuńTo teraz jes szansa, żeby kupić w dobrej cenie, na stronie trwa promocja :)
UsuńCiekawie napisane!
OdpowiedzUsuńNic poza własne doświadczenia, więc cieszę się, że się podoba :)
UsuńLubię kosmetyki koreańskie, ten mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsza jest skuteczność działania, tutaj kosmetyk zaskoczył mnie na plus :) Dlatego zachęcam do wypróbowania :)
UsuńWszystko brzmi bardzo fajnie, ale moim zdaniem opakowanie powinno mieć dozownik ;)
OdpowiedzUsuńZ dozownikiem są olejki myjące, całkiem płynna formuła ;)
UsuńTak wiem, ale tutaj nie wiem chociażby butelka do wyciskania czy coś w ten deseń :)
UsuńPozdrawiam :)
Gdyby to było w butelce do wyciskania to obstawałabym przy słoiczku, z którego można wygrzebać paluchem wszystko, do cna :)
UsuńTo ja jestem w gronie tych co nie wiedzą :P Owszem, słyszałam o istnieniu książki, ale ani nie znam autorki, ani nie rwę się specjalnie żeby przeczytać wspomnianą książkę. Taka już moja buntownicza natura, że nie lubię robić tego co reszta :D Może kiedyś mi się odmieni, czas pokaże. Co do samego kosmetyku, to wydaje się interesujący. Pamiętam, że wiele lat temu można było w naszych drogeriach przez krótką chwilę kupić krem do demakijażu, który działał na podobnej zasadzie. Niestety szybko wycofano go ze sprzedaży, nad czym bardzo ubolewałam. Na szczęście mamy teraz dostęp do rozmaitych kosmetyków i możemy korzystać ze wszystkich ich dobrodziejstw.
OdpowiedzUsuńZdziwiłabym się Kasiu, gdyby było inaczej :)
UsuńA pamiętasz markę tego kremu? :)
O ile pamiętam, to był krem od L'Oreal.
UsuńTakie pochwały tylko kuszą, żeby go wypróbować. Działanie jak i zapach skutecznie mnie zachęcają.
OdpowiedzUsuńPS. Nigdy nie złożyło się, abym napisała jak piękne zdjęcia robisz :)
A dziękuję uprzejmie :) <3
UsuńCiekawie wygląda, jak dla leniuchów to warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuń:D jak wypróbujesz, daj znać jak się sprawdził :)
UsuńNie musisz iść na kompromis. Można dokupić emulgator (np. glyceryl cocoate, bo już jest płynny), dodać do najzwyklejszego oleju (np. słonecznikowego) i dokładnie ten sam "cud" zmiany w białą emulsję się dzieje :) Taką miksturę należy nałożyć wilgotnymi dłońmi, albo masować sobie twarz olejem, a dopiero później zemulgować go odrobiną wody.
OdpowiedzUsuńWiem, że mycie czystymi olejami dla wielu jest uciążliwe, dlatego sama robię takie mieszanki, żeby ułatwić sobie wieczorną pielęgnację. Dodaję jeszcze tylko wybrane olejki eteryczne :)
Miałam już tą nieprzyjemną przygodę z kosmetykiami własnoręcznie ukręconymi. Glyceryl Cocoate, kupiony zresztą przez blogową koleżankę, więc żeby nie było, że zmyślam ;) dodawałam do różnych mieszanek olejowych i jedyne co uzyskałam, to nagminnie wypadające rzęsy. Więc nie eksperymentuję już w temacie, na którym się nie znam. Wolę kupić gotowy produkt :)
UsuńNaprawdę przerobiłam temat na wylot i pozostaję przy kosmetykach przebadanych, które nie robią mi krzywdy :)
Z pewnością ciekawy produkt-już czuję tę orzeźwiającą limonkę:) ale jakoś składy tych koreańskich "cudeniek" niezmiennie mnie odstraszają.. Ale ten wpis przekonał mnie chyba ostatecznie do olejowego demakijażu-dotychczas usuwałam makijaż mincelem i żelem do mycia twarzy, ale postanowiłam wreszcie wypróbować ten "trendy" trend, o którym wszedzie tak głośno i wypróbować mycie olejkiem. Może moja dojrzała cera, zwłaszcza w nadchodzącym, przesuszającym okresie grzewczym go polubi?? Poszukam jednak bardziej naturalnego specyfiku.
OdpowiedzUsuńJeśli szukasz naturalnych kosmetyków koreańskich to polecam Benton i Swanicoco, bardzo porządne składy :) Cera dojrzała bardzo lubi olejowanie :)
UsuńTak, wiem, dlatego bardzo lubię olejowe sera. A za info o firmach-dziękuję, zajrzę do nich:) Póki co, wybrałam sobie olejek do mycia z gocranberry.
OdpowiedzUsuńMiałam, ale to zupełnie inna bajka niż koreańskie olejki myjące :)
UsuńPewnie tak-w końcu to zupełnie inne składy. Ale wypróbuję, w końcu nie mam porównania;)
UsuńPoluj na Swanicoco, lada moment będzie w PL :)
UsuńMoże i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto wypróbować jako ciekawostkę :)
UsuńJak na razie jadę na naturalnych olejach,rycynowy w połączeniu z olejkiem z orzechów laskowych to idealne połączenie dla mojej skóry,nie powiem to zmywanie szmatkami trochę uciążliwe,ale czego się nie robi dla polepszenia stanu skóry,składy z "mineral oil " mnie nie przerażają,nie robią nic złego ,chętnie po niego sięgnę chociażby i dla zapachu :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, bo zmywanie oleju rycynowego to nie jest łatwa sprawa :) I te szmatki... ich unikam zdecydowanie mocniej niż oleju mineralnego, od lat używam do twarzy ręczników jednorazowych i to zdecydowanie wychodzi skórze na plus :)
Usuń10 nie wygląda zachęcająco, ale twój opis działania bardzo 😜
OdpowiedzUsuńWybór należy do Ciebie :D
Usuń